Mimo że naukowcy stają na głowie i rządzący mówią nam coś zupełnie innego, jest spora szansa na to, że szczepionka na koronawirusa w ogóle nie powstanie.

Trwają prace nad szczepionką. Co wiadomo?
Pewne jest to, że wszystkie mądre głowy tego świata robią co tylko mogą, by stworzyć skuteczne antidotum na koronawirusa. Problem w tym, iż na wszystko potrzebny jest czas, a tego świat nie ma. Dlatego obywatele naszego globu oczekują lekarstwa „na już”. A to po prostu jest niemożliwe.
Wiadomo, iż prace nad szczepionką posuwają się do przodu, ale za wcześnie, by mówić o konkretach. Tym bardziej, że od pierwszych badań do testów na ludziach (swego czasu mówiło się o tym, że zmarła kobieta szczepiona na koronawirusa), produkcji i otrzymaniu zgody na wprowadzenie do obiegu jeszcze bardzo daleka droga.
Johnson & Johnson ma szczepionkę, ale trzeba na nią poczekać
Marka Johnson & Johnson ogłosiła, że szczepionka na koronawirusa jest już w jej posiadaniu, ale sprzedaż będzie mogła ruszyć najwcześniej w roku 2021. To jeszcze sporo czasu i dlatego trudno się dziwić, że tego typu informacje na wielu nie robią wrażenia, a na pewno nie napawają optymizmem.
Inne firmy rownież ogłaszają kolejne postępy prac. Tyle że wystarczy jeden test zakończony niepowodzeniem, by cały proces trzeba było rozpocząć od nowa.
Szczepionka na koronawirusa dopiero za jakieś 5 lat?!
Wielu naukowców podkreśla, że szacunkowy, średni czas powstawania szczepionek to od 5 do 7 lat. Jeżeli komukolwiek uda się wprowadzić środek na koronawirusa w niecały rok od pierwszych badań, będziemy mogli mówić o prawdziwym cudzie.
Nic dziwnego, że nie brakuje głosów, iż szczepionka na koronawirusa w ogóle nie powstanie. Nie będzie już takiej potrzeby: większość z nas uzyska odporność (bo przejdzie chorobę bezobjawowo albo po prostu ją pokona w tradycyjny sposób), natomiast reszcie będzie można pomóc w szpitalach, które nie będą już musiały obawiać się o obłożenie łóżek.